środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 25.

,, Kiedy wierzysz, że będzie dobrze, nagle zdajesz sobie sprawę, że jest coraz gorzej. K"
Wyjawniłam im w końcu moją tajemnicę dotyczącą tych sms'ów.

- No, normalnie nie wierzę. Czemu zaczęli wysyłać je tobie? Przecież jestem sto razy fajniejsza od ciebie- An aż złapała zadyszkę podając argumenty.

- Serio? Chciałabyś codziennie dostawać wiadomości grożące twojemu życiu? Zresztą nikt by nie zastęsknił za twoim ciągłym jęczeniem- Mel wywróciła oczami.

- Ouch- syknęła cicho.

Przymknęłam oczy siedząc na bujanym fotelu.- Może zastanowimy się co z tym zrobić? Ustalmy kto może to robić.

- To nie mój problem- uśmiechnęła się lekko An wstając z kanapy i kierując się w stronę drzwi, kilka sekund później dostała sms'a: ,,Serio nie Twój? No, nie mój, masz chyba coś wspólnego z naszę paskudnie słodką Caterine. K" Dziewczyna zbladła.

- Co Ci?- powiedział bezlitośnie Will trzymając Mel za ręcę, chciała go zaatakować nożem.

- Mama, mama wysłała mi sms'a. Muszę wracać.

- Słabo kłamiesz- William lekko zagryzł wargę widząc Angie, która mięknie.

- Serio, nie mogę zostać dłużej.

Dostałam sms'a, włączyły mi się wibracje, naszczęście nikt nie usłyszał tego: ,, Ona też stała się moją ofiarą, pozwolisz jej wyjść i... nie wrócić? K"

- Hej! Angie! -krzyknęła tak nagle, że Mel udała zawał spadając z kanapy, głównie po to to zrobiła, żeby móc dźgnąć Will'a.

- Cud Ci się objawił?- zaśmiała się nerwowo Angie.

- Musisz zostać u mnie na parę dni!- krzyknęłam i spojrzeniem zamknęłam jej drzwi by nie mogła wyjść.

- Hej!- próbowała je odblokować.

- Wiem jak to brzmi, nie przepadamy za sobą, ale to ważne- tak jakby w myślach powiedziałam jej, że rozumiem co się dzieje.

- Na ile mam tu zostać?

- Na tyle ile trzeba?- wtrącił się Wll.- Ludzie, wkurza mnie to. Każdy ma sekrety, a udaje, że jest okej.

- Will mam im powiedzieć?- Melody uśmiechnęła się poprawiając swoje blond fale.

- To jest tajemnica!- wrzasnął.- Dobra, wiem jak to wygląda, ale musimy sobie mówić wszystko... a to jest moja osobista sprawa.

- Serio?- Ula wyskoczyła zza kanapy i zaśmiała się, wskoczyła mu na plecy i zasłoniła oczy.- Mów co ukrywasz albo nigdy nie zejdę już z Ciebie.

Mel spojrzała na nią swoim przeciągłym, wkurzonym wzrokiem.

- Spoko nie chcę Ci wyrwać chłopaka...

- Może- zaśmiała się Sandra i puściła oczko do Chris'a.

- Żygaaaam!- wywróciłam oczami.

- To, że jesteś dziewicą to nie nasz problem- Sandra uśmiechnęła się ponuro.

- To nie o to chodzi.


Rozpoczęły się wakacje, chwilę potem się skończyły.


Weszłam do pokoju Sandry, był już 7 wrzesień. Chciałam posprzątać. To co zauważyłam ścięło mnie z nóg. Był tam telefon, z którego wysyłano wiadomości do mnie i do Angie. Wszystko jasne, Ula i Sandra były ,,K".

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Okej, więc żegnam się z wami.

Powoli kończą się wakacje, nie będę miała czasu pisać bloga, a wena również mnie opuściła w stosunku do tego opowiadania. Czułam, że rozdziały robią się coraz nudniejsze. Dziękuję wam za 4 miesiące zabawy. Może kiedyś wrócę, ale nie do tego bloga. Na pewno znajdziecie informację o nowym opowiadaniu na mojej stronie w serwisie poszkole.pl. Nie usunę tego bloga byśmy mogli powracać i czasem śmiać się z głupot jakie pisałam. Jeśli stworzę nowego bloga wstawię tu notkę z jego zapowiedzią oraz linkiem. Dziękuję wam jeszcze raz.

Cat.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 24. Chwila wytchnienia.

Wlepiałam swój wzrok w Chris'a, który jak zawsze sprawiał wrażenie nieobecnego, jestem głupia żeby tak się zadurzyć w takim idiocie. Zresztą Alex też nie był lepszy, patrzył na An takim maślanym wzrokiem, że miałam ochotę zjeść maślane ciastka, albo puścić maślanego pawia... Nagadał jej ostatnim razem, a gdy się od niego odwróciła... zaczął za nią tęsknić, typowy facet. Muszę spróbować tej taktyki, okej, a nie mówiąc o tym. Zaczęliśmy rozmowę o tych problemach.

- Po pierwsze... mamy problem- zaczęła Mel.

- Poważny problem- dokończył Will jakby się zgrali.

- Prosiłam Cię, żebyś tego nie robił!- wrzasnęła, zrobiła się czerwona jak burak.- Denerwuje mnie to, że próbujesz za każdym razem ulepszać moje wypowiedzi.

- Odwal się- pisnął Will.

- Słucham?!- aż podskoczyła na fotelu.

- Ło ło, lepiej zamknij szufladkę ze sztućcami, Caaaat- głos Angie zrobił się wręcz burzliwy, jakby mnie o coś oskarżała.

- Nie wiem o co Ci chodzi, ale prędziej schowam drewniany stojaczek z nożami do sushi- pobiegłam do kuchni.

- W każdym razie, nie obędzie się bez zjedzenia widelcem oczu Will'a- powiedział beznamiętnie Chris wgapiając się z lekkim uśmiechem w sytuację.

- To chorobliwe, jak się zachowywujesz!- usłyszałam krzyk Sandry z góry, zbiegła z płaczem.

- Nic Ci nie zrobiłam!

- Ząb mi się rusza przez Twoją pięść- złapała w biegu kurtkę, sytuacja przeniosła się na sam środek salonu, tam gdzie siedzieliśmy, jakby odgrywały przedstawienie.

- Daj, po co masz się męczyć, wyrwę Ci- uśmiechnęła się Angie wyjmując z torebki szczypce całe we krwi, podeszła do Sandry, ta oddaliła się o krok. Angie była dobra, szybko wyczuwałamgdy ktoś zwraca uwagę na siebie.  

- Nie, nie trzeba- Ula szybko poczerwieniała widząc krew. Minął moment, a nagle zrobiła się blada i upadła na Alex'a.

- Hej!- wrzasnęła An, lecz Chris złapał ją i zatrzymał, Angie przygotowała się do ataku. Jak dzikie zwierzę.

Podeszłam do nich z nożem.

- Siadać! Nikt nie wyjdzie stąd!

Dostałam sms'a od K: 

,,Nóż? Nie za szybko? K. "

Cóż, nie mógł to być nikt z nas, bo wszyscy byli, dopiero chwilę potem zoorientowałam się, że nie ma Sandry, wyparowała.

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 23. Dla Sandry+ dwie nowe bohaterki.

 ROZDZIAŁ W PEŁNI POŚWIĘCONY MOJEJ PRZYJACIÓŁCE, SANDRZE, NAJLEPSZEJ JAKĄ MOGŁABYM SOBIE WYŚNIĆ. XD

________________________________________________________________

 Urszula ,, Ula, Ulka" Blake

 Rusherka.

 Słodka, przezabawna 17-latka. Kocha zespół BTR, nienawidzi 1D i lubi nawalać w simsy. ; _ ;



Sandra ,,Sandera" Blake. 17 lat

Cóż, od zawsze mówią na nią ,,wredota, cwaniara" ze względu na jej zachowanie. Potrafi dokopać komuś, równa się z Angie.



 _______________________________________________________________

Byłam zdezorientowana. Dziewczyna siedziała sobie w moim domu jakby nigdy nic. Po chwili odwróciła wzrok w moją stronę i gestem ręki przywitała się ze mną. 

- Widzę, że się cieszysz- odpowiedziała po chwili oglądając ,,Koło Fortuny".

Wyłączyłam jej telewizor i ciągle spoglądałam na nią pytającym wzrokiem.

- Okej, okej. Tak wyszło... przeprowadzamy się tu. Niespodzianka!

- My?

 Z łazienki wyszła owa ,,my". To była Sandra, jak zwykle promieniała uśmiechem. Trzymała w ręku mój telefon.

- Grałam sobie w Angry Birds, ale wpadł mi do wanny- oddała mi cieknącą komórkę.

- To nie jest mój telefon, mam swój w kieszeni- wyjęłam jako dowód by mi pokazać.

- Ops...- Sandra miała oczy jak pięć złotych.- To czyj on jest?

- Sandra! -wydarła się Ulka.- To mój telefon!

- A... no jak Twój to mam wyrąbane. Pozwól, że załatwię po damsku co muszę.

- Tak, możecie tu mieszkać...- wyprzedziłam ją, ze względu na moje umiejętności.

- Wuww- powiedziały równocześnie.

- Nawet nie wiesz ile bym dała, żebyś nie była moją siostrą!- wrzasnęła Sandra.- Przecież to wstyd się z Tobą pokazać! Wszystko po mnie klonujesz!

- To ja się pierwsza urodziłam!

- O dziesięć minut!

To mnie ciekawiło, urodziły się tego samego dnia, prawie o tej samej godzinie, a nie mają nic wspólnego ze sobą np. wygląd czy zachowanie, jedynie wyczucie czasu.

- Chodźcie, pokażę wam wasze zacne pokoje, tylko Sandra, błagam, nie maluj mi ścian kredkami.

- No wiesz co!? Przyjechała z tak długiej podróży, a ty będziesz mi tu warunki stawiać?

- Sandra..- upomniała ją siostra.

- Dobra, dobra.

- I...

- No zobacz, jak tu z nią wytrzymać!- wymachiwała rękoma San.

- I nie używaj moich rzeczy, jasne? Ula tego nie zrobi, ale Ty...

- Oko, oko.

Pokazałam im te durne pokoje, poszła na dół odpocząć od gwaru narzekań San. Ktoś mądry zaczął dobijać się do drzwi. Nie miałam sił ich otworzyć, zbiegła Sandra z Ulą.

- Ja otworzę!- popchnęła Ulę Sandra.

- Osz Ty mała zdziro! Ja otworzę.

Drzwi otworzyły równocześnie...

- Emm, nie wiedziałam, że masz gości- powiedziała Mel obczajając dziewczyny.

- Caaaaat! Nie wiedziałam, że masz tak durnych znajomych- stwierdziła San przyglądając się szczególnie Angie.

- Dobra, wpuszczasz mnie czy nie?!- nie czekając na odpowiedź An popchnęła San i weszła do środka rozgaszczając się u mnie jakby była u siebie.

- Ula, Sandra, możecie zostawić mnie sam na sam?- poprosiłam je.

- Masz coś do ukrycia?- zaczęła Sandra.- No wiesz, jesteśmy Twoimi przyjaciółkami, więc...

Nie zdążyła dokończyć, Ula walnęła Sandrą w twarz z pięści, wzięła ją przez ramie, dlatego, ze ledwo kontaktowała.

- Nie przeszkadzamy wam.

Spojrzałam w kierunku dziewczyn, jeśli taki był ich sposób na utrzymywanie kontaktów to było słabo...

- Mamy problem- zaczął Chris.

- Ogromny problem...- dodał Alex.

***

- Jak nam poszło?- uśmiechnęła się złowieszczo Ula.

- Świetnie- nagle Sandra powstała z (nie)żywych.

- Czemu zawsze ja muszę być tą dobrą?

- Masz taką urodę, złotko...

Zaśmiały się po cichu, wyjęły jakiś dziwny telefon, napisały coś i równo powiedziały: Wyślij wiadomość.

Spojrzały na siebie zadowolone ze swojego czynu. W gruncie rzeczy... nie były tymi, za które się podawały.

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 22. Dla Uli.

ROZDZIAŁ W CAŁOŚCI POŚWIĘCONY JEST MOJEJ PRZYJACIÓŁCE, NAJLEPSZEJ JAKĄ MOGŁABYM MIEĆ, ULI. TAK WIĘC KOCHANIE, TO DLA CIEBIE. <3

_________________________________________________________________

Lekcje się skończyły, bynajmniej nie dla mnie. Nadal nie wiedziałam gdzie Melody. Dla niej te lekcje mogły się skończyć parę godzin temu. Już nawet nie biegłam, nie miałam sił, przeszłam całą szkołę, pare pomieszczeń było zamkniętych, ale to norma, gdyż tam przebywa   woźny i inni. Czasem przez myśli przechodził mi pokój dyrektorki, ale kto normalny poszedłby sprawdzić czy w gabinecie najważniejszej osoby w szkole, nie leży martwa przyjaciółka. Telefon zadzwonił w mojej torebce, przystałam i zamknęłam oczy w duchu martwiąc się, że wiadomość jest od mojej prześladowczyni.

,, Woźny niewinny, a jednak winny. Masz dwie godziny. Później wróci i będzie po Melody. K "

A wiec to jednak woźny. Pobiegłam do jednego z gabinetu woźnego. Oczywiście było zamknięte. 

- Lock Unlock- drzwi otworzyły się z niemałym hukiem. 

- Mel!- wbiegłam, ale było zbyt ciemno by coś zobaczyć. Światło się zapaliło, ujrzałam osobę siedzącą na krześle z założoną nogą na nogę. 

- Mnie szukałaś?

- Emmm- zająknęłam się.- Mel?- była bez śladu... śmierci. Ale widziałam krew.

- Ktoś mnie tu zamknął, cieszę si, że jesteś.

Przytuliłam ją, ale tylko po to by sprawdzić czy na jej głowie nie ma śladu rany czy blizny po upadku. Widocznie przejrzała moje intencje.

- To nie była moja krew- wyszłyśmy ze schowka.

- A więc?

Dziewczyna z trudem mi odpowiedziała, zmusiłam ją tym, że zabiorę jej całe kakao z domu.

- A.... A....Angie- wydusiła z siebie.

- Kogo? Angie?! Przecież widziałam ją jak szła, wychodziła z łazienki z... Chris'em.

- Zdolność szybkiego leczenia się... cała An.

- Ale.. Ty jej to zrobiłaś?

- Właściwie.. to wyglądało zupełnie inaczej. Niby upadłam na podłogę i fakt uderzyłam się w głowę, ale zaamortyzowałam swój upadek. Ale przy tym... kopnęłam Angie w brzuch, w sensie... jak spadałam, widocznie ta krew to... ona musiała ją zwymiotować.

- Uhh, to dla mnie za dużo... Słuchaj, biegnę do domu. Powinnam być w domu trzy godziny temu. W końcu jutro koniec roku szkolnego. Trzeba się przygotować na wakacje.

- To już jutro? Wow, jestem baaardzo poinformowana. 

- Wzór uczennica. Same szóstki... nie dziwię się, że nie spieszysz się na wakacje- uśmiechnęłam się,

- Dobra, też spadam- pożegnała się i pobiegła do domu, zrobiłam to samo.

Weszłam do domu sapiąc gdyż zmęczyłam się biegiem. Jak to u mnie w naturze, rzuciłabym się na łóżko, ale nie było mi to pisane tego dnia. Na kanapie siedziała dziewczyna pijąc kawę i oglądając telewizję.

- Ula?- otworzyłam usta w zdziwieniu. 

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 21. Kim jest "K"?

Melody spoglądała na mój telefon jakby nigdy go w życiu nie widziała, nagle przerwała chwilę milczenia.

- Dobra, pokaż tego sms'a bo eksploduję.

- C..co?-zaśmiałam się nerwowo.- Chcesz eksplodować w tak młodym wieku?-zbliżyłam się do niej i zrobiłam śmieszną minę, szepnęłam jej na ucho.- Mogę Ci w tym pomóc!

- Mo..może innym razem. Teraz pokaż!- wyrwała mi telefon, przeczytała sms'a a na koniec dodała: K.

- Kim u cholery jest K?

- Nie wiem, Klara Benson? Kris Midle? Kamilla Moose?

- Nie gadaj. Klara? Przecież ona nie potrafi włączyć kontaktów w swojej Pradzie.

Uśmiechnęłam się, to nie było zabawne, choć telefon w sumie ma od pół roku, mogła chociaż przeczytać instrukcję obsługi, ale cóż. Nie moja sprawa.

- Zaraz przyjdę, poprawię make-up- wyszczerzyła ząbki Mel i pobiegła do łazienki jakby rozdawali tam darmowe kakao z bitą śmietaną. 

Weszła do łazienki, podeszła do lustra, wyjęła z torebki kosmetyczkę, zaczęła malować usta jasnoróżową szminką. Usłyszała podejrzane dźwięki z ostatniej kabiny. Podeszła, usłyszała tak jakby... Angie!

- Angie?- szepnęła do siebie, a właściwie to do odbicia w lustrze.- Może powinnam iść do tego terapeuty co mi go poleciła Cat. Gadam do lustra. Śliczna jesteś- puściła oko do odbicia, a po chwili walnęła się w głowę.- Ale głupia jestem...

 Zakradła się pod kabinę, usłyszała tam dwie osoby. (0.0) Jakim cudem? Mądra, baaardzo mądra Melody pomyślała, żeby ustać na klamkę, wspiąć się na górę z kabiny obok i zobaczyć co i jak tam się dzieje. Tak więc zrobiła. Blondyna wspięła się, zobaczyła Angie ubierającą się w kabinie. 

- Angie?!

- O Hej Mel- Angelina uśmiechnęła się złowrogo, ktoś szarpnął za klamkę, Melody spadła z wysokości i uderzyła głowę w ubikację.

* * *

Czekałam na nią przy sali od matematyki. Dostałam sms'a. 

- No Mel, awaryjna sytuacja? Przynieść Ci podpaski?- szepnęłam z uśmiechem na twarzy, to nie był sms od niej, co gorsze, od numeru "nieznanego". Odczytałam wiadomość, nie wierzyłam.

" Za dużo widziała... a może słyszała? Z szóstki dostała piątka. Idzie mi z każdym dniem lepiej. K"

Oniemiałam.
 Pobiegłam więc jej poszukać. 

- Hej Angie, Hej...- nagle z miłego głosiku zrobił mi się gburowaty głos pełen zażenowania.- Jemu ,,cześć" nie powiem.

- Cat przestań zachowywać się jak dzie...-przerwałam mu.

- Nie to Ty przestań psuć komuś związki! Angie, serio nie wierzę, że zrobiłaś to Alex'owi. On na to nie zasłużył.

Dostałam wiadomość, tym razem sądziłam, że to od Mel, myliłam się.

,, Nigdy nie ufaj komuś na tyle by wierzyć, że jest dobrym człowiekiem. Wiesz jaki jest za Twoimi plecami? Buziaczki... K"

Spojrzałam na tą ,,słodką" parkę z obrzydzeniem, minęłam ich i pobiegłam szukać Melody. Ponoć miała być w łazience, wbiegłam, a przy przedostatniej i ostatniej kabinie jest kałuża gęstej, tak mocno czerwonej, że aż ciemnej krwi. Zatkałam nos i weszła do kabiny, z której najwięcej wylewało się krwi. Łazienka wyglądała jak z horroru, ochlapana czerwonym płynem, ale uciekinierki nie było.

- Albo ona się skaleczyła, albo dostała strasznej miesiączki.

Spojrzałam na kafelki, z krwi Melody utworzony był napis: ,, Czy Melody też była święta? K."

Byłam jednego pewna... To ,,K" zabiła Melody, ale gdzie było jej ciało?

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 20. Coś wyjątkowego.

Angie obudziła się, spojrzała na lewo od siebie, zobaczyła Chris'a, jeszcze śpiącego. Zajrzała pod kołdrę, byli nago. Wystraszyła się i dopiero teraz doszło do niej co się wczorajszego wieczora stało. Cicho wstała, zakryła się ręcznikiem, pobiegła do łazienki. W korytarzu zobaczyła rozbitą butelkę od wina i czerwoną plamę.

- Co? Ktoś tu był?- zupełnie nie pamiętała wczorajszej nocy.

Gdy ubrała się w: http://www.polyvore.com/cgi/set?id=89731948&.locale=pl posprzątała wszystko po dniu wczorajszym i obudziła Chris'a, który sam dobrze nie wiedział co się dzieje.

- Co?! Angie?- otrzeźwiał.- Co ja robię... w Twojej sypialni?

- Chciałabym to samo wiedzieć, obudziłam się obok Ciebie nago...

- O mój kochany Boże. Angie... my

- Proszę nie kończ, ktoś tu był i nas widział...

Pogrążyli się w myślach zastanawiając się co i jak. Dlaczego to się stało.

* * *

- Alex, to nie może być prawda- krzyczałam z łazienki gdyż byłam pod prysznicem.- Jesteś pewien, że ją widziałeś?

- Tak, widziałem ją, zgadnij z kim.

- Z Chris'em- śmiałam się.

- Ktoś Ci mówił o tym już? Tak z Chris'em.

Mój śmiech ucichł, stałam jak wryta, a strumienie wody zalewały moją twarz maskując łzy. Nic już nie mówiłam, wyszłam spod prysznica, owinęłam ręcznikiem siebie i włosy. Przycisnęłam "tajemniczy" przycisk w mojej łazience, który otwierał garderobę.
Przebrałam się w: http://www.polyvore.com/cgi/set?id=82413203 i wyszłam, cicho usiadłam przy nim i poklepałam po ramieniu.

- Słuchaj. Mnie i Chris'a nic nie łączyło, to tylko taka moja wyobraźnia, ale... kiedy rozstałeś się z Angie... czułeś jakiś ból, smutek?

- Sam nie wiem, dawno to było, teraz kiedy odpoczęliśmy od siebie, znów zacząłem coś do niej czuć, a ona... sama do mnie dzwoniła i pytała czy może byśmy gdzieś do kina nie poszli. Zgodziłem się, ale ona odwołała to w ostatniej chwili. Pomyślałem, że się coś stało i pójdę do niej, wtedy... 

Przytuliła go czując, że tak muszę zrobić, wiedziałam dobrze, że nie jest na to moment, gdyż prawdopodobnie ma uraz do kobiet.

- Chodź do szkoły- nie wiedziałam co powiedzieć w tej chwili więc wyskoczyłam z tak głupim tekstem. - Dziś spotkamy się, WSZYSCY, obgadamy to co się stało i razem z Will'em i Melody, bez Angie i Chris'a, pomyślimy co z nimi zrobić.

- Ale co Ty chcesz zrobić? Angie za tydzień kończy 18 lat, jest dorosła, więc nie widzę powodu wyciągać wobec niej konsekwencje czynu. Skoro uważa, że jest taka dorosła, to niech zajmie się tym co się stało. 

- Chcesz ją z tym zostawić?

- Nie zależy mi już na niej, znowu zrobiła coś... co mnie zabolało. Nie widzę sensu. 

- Myślę, że najlepiej odciąć ich od nas na jakiś czas. Niech przemyślą wszystko, zobaczą, że bez nas nic nie zrobią.

- Czy Ty za wszelką cenę szukasz zemsty?! Mówiłem Ci już... Daj spokój! Są dorośli, mieli prawo!

- Zraniła Cię!

- To jest tylko i wyłącznie jej i moja sprawa, nie wtrącaj się w to!- wyszedł trzaskając drzwiami.

Buchnęłam powietrzem w twarz, zrobiło mi się gorąco od tej wymiany zdań. W sumie, miał rację. Zadzwoniłam do Melody i opowiedziałam jej o wszystkim.

- Nie gadaj! Angie z nim? No, tego się nie spodziewałam. A jeszcze mu gadałam, że wybierze Alex'a- zaczęła się śmiać.

- To nie jest śmieszne- wzięłam torbę, klucze i wyszłam z domu rozmawiając z nią nadal.- Ona... jakby zrobiła co celowo. 

- Ale po co? Raniła by kogoś na kim jej serio zależało? Przecież to nie ma sensu.

- Może dla nich jakiś sens ma- szłam uliczką, spotkałam Chris'a.- O Boże, on idzie w moją stronę. 

- Pff, miń go. Ja to bym mu zawaliła z kiła basketball'owego ale... może kiedyś dorośnie i będzie chciał mieć dzieci z Angie, to wiesz.. niech sobie je ma, po co by mieli mu jądro wycinać.

- Mel.. nie obrzydzaj mnie, nie chcę gadać na temat jego genitalii- zaśmiałam się.- Gdzie jesteś?

- Odwróć się.

Odwróciłam się, nie było nikogo, znowu dałam się na to nabrać, wywróciłam oczami i odwróciłam się w stronę, gdzie szłam przed chwilą.

- Buu!- powiedziała cicho Mel stojąc przede mną i śmiejąc się z mojej reakcji

- Jak Ty to robisz?- zaśmiałam się, trzymałam dłoń na klatce piersiowej, wystraszyłam się.

Chris obczajał nas wzrokiem, przysiadł na ławce tak jakby coś mu się stało.

- Ej patrz. Kogoś wyrzuty sumienia wzięły? Skąd on nie ma takiego czegoś- uśmiechnęła się Mel otwierając ogromną torbę podróżną.

- Po co Ci taka duża torba, jedziesz gdzieś?

- Nie- parsknęła śmiechem.- mam ją do innych celów- spoważniała i wyjęła kij, kiedy zbliżaliśmy się do ławki gdzie siedział, Mel zaczęła dziwnie bawić się kijem, spoglądała co chwilę na chłopaka, jakby chciała mu pokazać, że jeden zły ruch, a przedmiot znajdzie się w jego kroczu. 

Dzwonek mojego telefonu wybił mnie ze skupienia na drodze, przystałam by zobaczyć od kogo dostałam wiadomość. Numer był podpisany jako "nieznany" a wiadomość brzmiała: ,, Ktoś chyba lubi być ciągle upokarzanym, mimo, że prawda boli. -K"
  
Przełknęłam ślinę wpatrując się w wyświetlacz komórki. Chris też zauważył, że coś nie tak, podszedł do mnie.

- Coś nie tak?

- Nie mów do niej!- podbiegła nagle Mel i złapała kij w taką pozycję jakby chciała mu zaraz nim przywalić.- Cat, okey?

- Nie... znaczy... Tak, jasne-uśmiechnęłam się sztucznie i ruszyłam w stronę szkoły.

- Jeden zły ruch...- blondynka zamachnęła kijem, tak jakby chciała chłopaka uderzyć, ale tego nie zrobiła. Pokazała mu znak, że go obserwuje i podbiegła do mnie. Razem przekroczyłyśmy próg szkoły.  

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 19. Nietykalni

Po części rozumiałam ich brak interesowności, to nie było związane z nimi, ale do cholery, mogli chociaż udawać, że ich to choć trochę obchodzi. Ze śmiechu przerodziło to się w panikę, płacz, gorzki płacz. Zrozumieli, że muszą iść. Została Melody i Chris. Nie rozumiem po co on. Fajnie, leci na dwa fronty, a przychodzi do mnie kiedy widzi, że Angie śmieje się z żartów Alex'a.

- Dzięki Melody, że zostałaś. W tobie zawsze znajdę pocieszenie. Ale mogę Ciebie poprosić o przysługę?

- No pewnie, o co biega?

Wskazałam oczami na Chris'a, ta od razu zabrała się do roboty.

- Słuchaj, nie wiem co jest między Tobą a Cat i między Tobą a Angie- wyszli.- Cat od kiedy Ciebie poznała, zawsze brała Ciebie na serio. Ciebie i Angie łączy jedynie przestrzeń sypialna, a bliżej, łóżkowa.

- Nie sypiam z nią! O co wam chodzi?!

- Naprawdę, nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. My nie jesteśmy głupie. A jeśli tak uważasz... mylisz się. Spieprzaj z życia Cat raz na zawsze. Angie sobie weź, ale wątpię by była na tyle głupia i żeby wybrała Ciebie, a nie Alex'a. Alex od zawsze z nią jest, wykorzystujesz tylko czyjś słabszy moment i wkraczasz do akcji. Oni się naprawdę kochają, mimo, że różnie między nimi było. A ty przyszedłeś znikąd. Nie wiemy skąd jesteś. Czy jesteś tym za kogo się podajesz, nic nie wiemy. Wynoś się zanim ja wezmę na poważnie to co mówię teraz. Może i jestem drobną dziewczynką, ale posiadam większą moc niż Ty i razem wzięte z Tobą twoje panienki do towarzystwa. Cat nie jest byle kim, nią się nie pomiata. Lepiej weź moje słowa do serca zanim dojdzie do czynów- spojrzała mu głęboko w oczy jakby chciała mu pokazać co z nim zrobi jeśli zbliży się do mnie. 

- Obie jesteście chore na umyśle, dobrze, że chociaż Angie nie trzyma mnie na dystans. Z nią można "konie kraść".

- Wynoś... się!- wrzasnęła tak głośno, że zbiła się szyba w jego aucie. Chris rzucił jedno, lecz przenikliwe spojrzenie w okno, gdzie wpatrywałam się w sytuację, wsiadł do samochodu, odjechał.

Melody wróciła do mnie, przytuliłam ją i szepnęłam jedynie z braku sił.

- Chciałabym zostać sama. 

- Rozumiem-uśmiechnęła się, ona zawsze wiedziała jak mi pomóc, jak mnie pocieszyć, kochałam ją jak siostrę.- Już zmykam. Trzymaj się- zabrała kurtkę, przewiesiła sobie ją przez rękę, torebkę przewiesiła przez ramię, wzięła kluczyki od auta, a zapasowy klucz do mojego domu położyła ponownie pod wycieraczką, podeszła do samochodu, pomachała mi i odjechała.

W gruncie rzeczy, uspokajałam się, ale nie wiem czy samotność dobrze mi służyła. Nikomu po dłuższym czasie nie służy. W domu rozległ się dzwonek mojego telefonu. Głuchota jaka w tym domu panowała była oszałamiająca. Całe dnie spędzałam tu sama. Nie miałam w końcu wyboru.

- Halo?- spytałam leniwym głosikiem.

- Otwórz drzwi- usłyszałam cichy śmiech, rozłączyłam się. Sądziłam, że to jakiś żart, ale chciałam sprawdzić, był to Alex.

- Nie wiem czy to dobry pomysł byś...- nie zdążyłam dokończyć, chłopak już bez pozwolenia przekroczył próg mojego domu.- Fajnie, że jesteś- trzasnęłam drzwiami.

- Dalej, wypłacz mi się na ramieniu- wskazał na ramie i mnie przytulił.

- Nie będę płakać, już nie chcę.

- No to wyżal się- spojrzał mi w oczy, a ja szybko przerwałam tą ciszę i usiadłam na kanapie.


- Nie byłam może z nimi blisko. Zawsze trzymałam ich na dystans, a oni mnie- zaczęłam.- Ale mimo to, byli to moi rodzice, wychowali mnie na taką jaką jestem teraz. Rzadko odczuwałam ich obecność, ale zawsze byli, wkurzali mnie często, ale teraz poczułam, jak mi tego brak. 


- Wiesz... Ja ich znałem dość dobrze, nie byli tacy źli, jak o nich zawsze mówiłaś.

Uniosłam brew pytając czy to żart.

- Dobrze masz racje- zaśmiał się.

- Dziękuję, że wysłuchałeś mojego szlochania.

- Ja też straciłem rodziców, pamiętasz jak się zachowałaś wtedy?

- Dokładnie jak Ty teraz wobec mnie- uśmiechnęłam się.- dziękuję.

Przytuliłam go. 

  Wyszedł sprawdzając jeszcze czy sobie poradzę, dałam mu kopniaka na drogę, zaśmiał się i odjechał.

*  *  *

- Ale chamstwo, przecież to nie Twoja wina, że jej starzy umarli, jak zwykle dramatyzuje- wywróciła oczami Angie, słuchając tego co jej opowiada Chris.

- A Melody jaką mi akcje zrobiła, tak najeżdżała na mnie, że mi szybę w aucie wybiła. 

- Bez jaj- zaczęła się śmiać, spojrzała na jego auto przez okno.- fakt..

- Ty jesteś jedynie najnormalniejszą dziewczyną z tej bandy chorych dzieciaków- uśmiechnął się podrywając ją, Angie nawet się nie sprzeciwiała, choć wiedziała ile ma do stracenia. 

- Dziękuję?- przygryzła dolną wargę, nim się obejrzeli, sytuacja wyglądała następująco:

  
I tak:



Alex, wszedł po cichu do jej mieszkania, chciał jej zrobić niespodziankę.

- Angie- szepnął i wszedł do salonu, nie było jej. Niósł ze sobą kwiaty i wino, chciał dać im drugą szasnę. Wszedł na schody, dobiegły go śmiechy i jęki. Zaczął się nieco obawiać. Wparował szybko do jej sypialni. Jak szybko wszedł tak szybko wyszedł widząc to co się działo.
Przedtem jeszcze, rzucił winem o ścianę, a kwiaty wyrzucił przez okno. Wybiegł. Angie jedynie rzuciła jedno spojrzenie w jego stronę.

- Przejmujesz się tym frajerem?- spytał przestając całować Angie Chris.

Angie przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć.

- Nie, nie przejmuję się.

Chris znów zaczął swoją gierkę, Angie nie myślała, była jedynie jego maskotką.