środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 25.

,, Kiedy wierzysz, że będzie dobrze, nagle zdajesz sobie sprawę, że jest coraz gorzej. K"
Wyjawniłam im w końcu moją tajemnicę dotyczącą tych sms'ów.

- No, normalnie nie wierzę. Czemu zaczęli wysyłać je tobie? Przecież jestem sto razy fajniejsza od ciebie- An aż złapała zadyszkę podając argumenty.

- Serio? Chciałabyś codziennie dostawać wiadomości grożące twojemu życiu? Zresztą nikt by nie zastęsknił za twoim ciągłym jęczeniem- Mel wywróciła oczami.

- Ouch- syknęła cicho.

Przymknęłam oczy siedząc na bujanym fotelu.- Może zastanowimy się co z tym zrobić? Ustalmy kto może to robić.

- To nie mój problem- uśmiechnęła się lekko An wstając z kanapy i kierując się w stronę drzwi, kilka sekund później dostała sms'a: ,,Serio nie Twój? No, nie mój, masz chyba coś wspólnego z naszę paskudnie słodką Caterine. K" Dziewczyna zbladła.

- Co Ci?- powiedział bezlitośnie Will trzymając Mel za ręcę, chciała go zaatakować nożem.

- Mama, mama wysłała mi sms'a. Muszę wracać.

- Słabo kłamiesz- William lekko zagryzł wargę widząc Angie, która mięknie.

- Serio, nie mogę zostać dłużej.

Dostałam sms'a, włączyły mi się wibracje, naszczęście nikt nie usłyszał tego: ,, Ona też stała się moją ofiarą, pozwolisz jej wyjść i... nie wrócić? K"

- Hej! Angie! -krzyknęła tak nagle, że Mel udała zawał spadając z kanapy, głównie po to to zrobiła, żeby móc dźgnąć Will'a.

- Cud Ci się objawił?- zaśmiała się nerwowo Angie.

- Musisz zostać u mnie na parę dni!- krzyknęłam i spojrzeniem zamknęłam jej drzwi by nie mogła wyjść.

- Hej!- próbowała je odblokować.

- Wiem jak to brzmi, nie przepadamy za sobą, ale to ważne- tak jakby w myślach powiedziałam jej, że rozumiem co się dzieje.

- Na ile mam tu zostać?

- Na tyle ile trzeba?- wtrącił się Wll.- Ludzie, wkurza mnie to. Każdy ma sekrety, a udaje, że jest okej.

- Will mam im powiedzieć?- Melody uśmiechnęła się poprawiając swoje blond fale.

- To jest tajemnica!- wrzasnął.- Dobra, wiem jak to wygląda, ale musimy sobie mówić wszystko... a to jest moja osobista sprawa.

- Serio?- Ula wyskoczyła zza kanapy i zaśmiała się, wskoczyła mu na plecy i zasłoniła oczy.- Mów co ukrywasz albo nigdy nie zejdę już z Ciebie.

Mel spojrzała na nią swoim przeciągłym, wkurzonym wzrokiem.

- Spoko nie chcę Ci wyrwać chłopaka...

- Może- zaśmiała się Sandra i puściła oczko do Chris'a.

- Żygaaaam!- wywróciłam oczami.

- To, że jesteś dziewicą to nie nasz problem- Sandra uśmiechnęła się ponuro.

- To nie o to chodzi.


Rozpoczęły się wakacje, chwilę potem się skończyły.


Weszłam do pokoju Sandry, był już 7 wrzesień. Chciałam posprzątać. To co zauważyłam ścięło mnie z nóg. Był tam telefon, z którego wysyłano wiadomości do mnie i do Angie. Wszystko jasne, Ula i Sandra były ,,K".

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Okej, więc żegnam się z wami.

Powoli kończą się wakacje, nie będę miała czasu pisać bloga, a wena również mnie opuściła w stosunku do tego opowiadania. Czułam, że rozdziały robią się coraz nudniejsze. Dziękuję wam za 4 miesiące zabawy. Może kiedyś wrócę, ale nie do tego bloga. Na pewno znajdziecie informację o nowym opowiadaniu na mojej stronie w serwisie poszkole.pl. Nie usunę tego bloga byśmy mogli powracać i czasem śmiać się z głupot jakie pisałam. Jeśli stworzę nowego bloga wstawię tu notkę z jego zapowiedzią oraz linkiem. Dziękuję wam jeszcze raz.

Cat.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 24. Chwila wytchnienia.

Wlepiałam swój wzrok w Chris'a, który jak zawsze sprawiał wrażenie nieobecnego, jestem głupia żeby tak się zadurzyć w takim idiocie. Zresztą Alex też nie był lepszy, patrzył na An takim maślanym wzrokiem, że miałam ochotę zjeść maślane ciastka, albo puścić maślanego pawia... Nagadał jej ostatnim razem, a gdy się od niego odwróciła... zaczął za nią tęsknić, typowy facet. Muszę spróbować tej taktyki, okej, a nie mówiąc o tym. Zaczęliśmy rozmowę o tych problemach.

- Po pierwsze... mamy problem- zaczęła Mel.

- Poważny problem- dokończył Will jakby się zgrali.

- Prosiłam Cię, żebyś tego nie robił!- wrzasnęła, zrobiła się czerwona jak burak.- Denerwuje mnie to, że próbujesz za każdym razem ulepszać moje wypowiedzi.

- Odwal się- pisnął Will.

- Słucham?!- aż podskoczyła na fotelu.

- Ło ło, lepiej zamknij szufladkę ze sztućcami, Caaaat- głos Angie zrobił się wręcz burzliwy, jakby mnie o coś oskarżała.

- Nie wiem o co Ci chodzi, ale prędziej schowam drewniany stojaczek z nożami do sushi- pobiegłam do kuchni.

- W każdym razie, nie obędzie się bez zjedzenia widelcem oczu Will'a- powiedział beznamiętnie Chris wgapiając się z lekkim uśmiechem w sytuację.

- To chorobliwe, jak się zachowywujesz!- usłyszałam krzyk Sandry z góry, zbiegła z płaczem.

- Nic Ci nie zrobiłam!

- Ząb mi się rusza przez Twoją pięść- złapała w biegu kurtkę, sytuacja przeniosła się na sam środek salonu, tam gdzie siedzieliśmy, jakby odgrywały przedstawienie.

- Daj, po co masz się męczyć, wyrwę Ci- uśmiechnęła się Angie wyjmując z torebki szczypce całe we krwi, podeszła do Sandry, ta oddaliła się o krok. Angie była dobra, szybko wyczuwałamgdy ktoś zwraca uwagę na siebie.  

- Nie, nie trzeba- Ula szybko poczerwieniała widząc krew. Minął moment, a nagle zrobiła się blada i upadła na Alex'a.

- Hej!- wrzasnęła An, lecz Chris złapał ją i zatrzymał, Angie przygotowała się do ataku. Jak dzikie zwierzę.

Podeszłam do nich z nożem.

- Siadać! Nikt nie wyjdzie stąd!

Dostałam sms'a od K: 

,,Nóż? Nie za szybko? K. "

Cóż, nie mógł to być nikt z nas, bo wszyscy byli, dopiero chwilę potem zoorientowałam się, że nie ma Sandry, wyparowała.