wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 24. Chwila wytchnienia.

Wlepiałam swój wzrok w Chris'a, który jak zawsze sprawiał wrażenie nieobecnego, jestem głupia żeby tak się zadurzyć w takim idiocie. Zresztą Alex też nie był lepszy, patrzył na An takim maślanym wzrokiem, że miałam ochotę zjeść maślane ciastka, albo puścić maślanego pawia... Nagadał jej ostatnim razem, a gdy się od niego odwróciła... zaczął za nią tęsknić, typowy facet. Muszę spróbować tej taktyki, okej, a nie mówiąc o tym. Zaczęliśmy rozmowę o tych problemach.

- Po pierwsze... mamy problem- zaczęła Mel.

- Poważny problem- dokończył Will jakby się zgrali.

- Prosiłam Cię, żebyś tego nie robił!- wrzasnęła, zrobiła się czerwona jak burak.- Denerwuje mnie to, że próbujesz za każdym razem ulepszać moje wypowiedzi.

- Odwal się- pisnął Will.

- Słucham?!- aż podskoczyła na fotelu.

- Ło ło, lepiej zamknij szufladkę ze sztućcami, Caaaat- głos Angie zrobił się wręcz burzliwy, jakby mnie o coś oskarżała.

- Nie wiem o co Ci chodzi, ale prędziej schowam drewniany stojaczek z nożami do sushi- pobiegłam do kuchni.

- W każdym razie, nie obędzie się bez zjedzenia widelcem oczu Will'a- powiedział beznamiętnie Chris wgapiając się z lekkim uśmiechem w sytuację.

- To chorobliwe, jak się zachowywujesz!- usłyszałam krzyk Sandry z góry, zbiegła z płaczem.

- Nic Ci nie zrobiłam!

- Ząb mi się rusza przez Twoją pięść- złapała w biegu kurtkę, sytuacja przeniosła się na sam środek salonu, tam gdzie siedzieliśmy, jakby odgrywały przedstawienie.

- Daj, po co masz się męczyć, wyrwę Ci- uśmiechnęła się Angie wyjmując z torebki szczypce całe we krwi, podeszła do Sandry, ta oddaliła się o krok. Angie była dobra, szybko wyczuwałamgdy ktoś zwraca uwagę na siebie.  

- Nie, nie trzeba- Ula szybko poczerwieniała widząc krew. Minął moment, a nagle zrobiła się blada i upadła na Alex'a.

- Hej!- wrzasnęła An, lecz Chris złapał ją i zatrzymał, Angie przygotowała się do ataku. Jak dzikie zwierzę.

Podeszłam do nich z nożem.

- Siadać! Nikt nie wyjdzie stąd!

Dostałam sms'a od K: 

,,Nóż? Nie za szybko? K. "

Cóż, nie mógł to być nikt z nas, bo wszyscy byli, dopiero chwilę potem zoorientowałam się, że nie ma Sandry, wyparowała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz