sobota, 18 maja 2013

Rozdział 3. Love Story


Wszyscy staliśmy jak wryci, nie wiedząc co dalej poczynić.
- Co mamy zrobić? Nie możemy tu stać do rana, a co jeśli stąd nie wyjdziemy?- szeptałam
- Wiesz. To mój dom, właściwie mojego ojca, więc ja się poświęcę, zejdę na dół, odwrócę ich uwagę, a wy uciekniecie.
- Ty mnie nie rozumiesz... -westchnęłam- skoro te schody się pojawiły, my po nich weszliśmy, to jakim cudem zejdziemy? Skoro zniknęły, żeby nie mogli tu wejść... Jeśli te schody się nie pokażą, to po nas. Zgnijemy tu...
- Skoro się pojawiły przed tem to i pojawią się teraz- zarządziła Melody, chciała uciec myślami od tego, choć sama wiedziała, że igra to z cudem.
  Usłyszeliśmy głosy policjantów:
P1; Nie ma ich tu, nie ma na co czekać, pewnie ktoś zrobił sobie z nas żarty
P2; Masz rację Marrey... ale Ty seksownie wyglądasz w tych spodniach.
P1; Ja mam żonę, gościu ogarnij się.
P2; Mam ochotę na Ciebie.
P1; Odczep się!
P2; Nigdy, jesteś taki przystojny, bym Ciebie schrupał.
P1; Ogarnij się człowieku! -wybiegł
P2; Możemy to zrobić w samochodzie jeśli wolisz! -pobiegł za nim.

Wszyscy patrzeliśmy na siebie z miną "WTF?!"
- Czy oni?-spytałam
- Tak- odpowiedział mi Alex.
- Czy możesz łaskawie Alexie nie odpowiadać tej dziwoi, bo Ci obiecuję, że jutro już Twoja przyjaciółka żyć nie będzie.
- Angie, opanuj się!
- Nie! -zaśmiała się.
- To nie jest śmieszne...
- Jest wyjście! Są schody!- krzyknął Will i zbiegliśmy na dół- Ten dom jest jakiś magiczny!
  Wszyscy wiedzieliśmy dobrze, że dzieje się tu coś nadzwyczajnego, bo kto mi da choćby jeden przykład takiego domku...?
- Żono moja! Serce moje! Nie ma takich jak my dwoje! Bo ja kochaaaam oczy Twoje, do szaleństwa, do wieczora jejej - zaśpiewał Will, podniósł Melody i zakręcił się z nią w radości.
  Patrzyłam na nich i marzyłam by choć raz być tak zakochana jak oni. Żeby choć raz ktoś powiedział, że mnie kocha, żeby choć raz ktoś mnie szczerze pocałował, z miłością.
- Słuchajcie ja się zrywam. Wolę... wypocząć przed jutrem. Bo jutro szkoła, tak?- powiedziałam nerwowo i wybiegłam.
 Szłam ulicami Nowego Orleanu chcąc wyobrazić sobie miłość życia, ale nie widziałam nikogo tak idealnego jak Alex i WIll. To było naprawdę smutne.
Wróciłam do domu przygnębiona, była godzina 1:00 więc cicho powędrowałam do pokoju i zasnęłam. Obudziłam się o 6:45, w sam raz do szkoły, Ubrałam się i wyszłam.
*** w tym czasie u Alexa i Angie ***
- Zrozum, kocham Ciebie, ale to, to się robi już nudne i derwujące. Nie możesz dać mi odrobiny wolności? Nie zdradziłem Ciebie więc o co się martwisz?
- Boję się, że stracę tak ważną osobę w moim życiu. Tyle dziewczyn biega na około Ciebie, boję się, że pewniego dnia powiesz mi, że to koniec i odejdziesz -poleciały jej łzy z oczu.
- Kochanie. Jeśli matwisz się o Cat. Dobrze wiesz, że ja ją lubię, to przyjaciółka, nic wielkiego.
- Wiem, ale na razie tak mówisz, a nim się obejrzę to z nią będziesz.
- Jedynie w Twoich koszmarach- pocałował ją.
- Mam nadzieję, że to nie są kłamstwa
- Nie odważyłbym się Tobie kłamać.
Angie pocałowała go i z niewyjaśnionych powodów nie poszli do szkoły. :D

***w szkole***
- Marrgaret Trója, Jennifer Dwója, Caterine Pała, Melody Szóstka, Alex czwórka, Will pała, Angie czwórka.
- Znowu?! - WIll się oburzył- Przecież to niemożliwe!
- Możliwe- odparła wredna baba zwana "nauczycielem zagłady"
- Zagłada -szepnął pod nosem.
- Mi tam wsio rybka. U niej zawsze mam jedynkę -uśmiechnęłam się pocieszając go.
- Znowu 6 - Melody ziewnęła znużona.
- Ja nie wierzę, ta dostała 6 i się oburza... Co ona siódemkę chce?!
- Gdyby można było... -westchnęła.
 Zadzwonił dzwonek, a Cat wybiegła takim pędem z klasy, że nauczycielka się wyje**** na biurko.
- Niech no ja ją tylko dorwę!
   Melody poszła do łazienki, ziewnęła i wystawiła rękę by otworzyć drzwi. Lecz jej dłoń nie dotarła do klamki, wręcz przeciwnie, to drzwi z klamką przywędrowały do jej dłoni. Powiedzmy szczerze, ze mina Melody nadawała się do ukrytej kamery.
Dziewczyna pobiegła do Will'a powiedzieć mu o tym, lecz nie mogła go nigdzie znaleźć. Biegała po korytarzach, krzyczała: " Will!" nie było go nigdzie. Aż w końcu podsunął się jej do głowy jeden pomysł... Pobiegła do Domku Jeremiego i tam ujrzała...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dedykacja dla Julii, która tak nalegała. Niestety z braku weny, wyszło takie mdławe coś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz