piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 17. Zniknięcie.

Patrzyłam na mężczyznę bez słowa, ponieważ zdawało mi się, że gdzieś go już widziałam, może o nim słyszałam. Odwróciłam wzrok od niego, lecz ponownie na niego spojrzałam, miałam zamiar spytać się kim jest.



- Kim jesteś?- wydusiłam z siebie nie wiedząc czy robię dobrze. Mógł przecież stwierdzić, że się go wystraszyłam albo... sama nie wiem, czemu się go bałam. On przyszedł tak znienacka.
- Jestem Eben- odpowiedział krótko i ruszył w moją stronę, cofnęłam się, zaczęłam szybkim krokiem pędzić w tył- Masz coś, co należy do mnie?
- C...c..co?- potknęłam się o kanapę, byłam w pułapce.
- Księgę cieni.
- Czego?- spojrzałam w środek mojej torby, faktycznie coś w niej miałam, coś na wzór książki. Nie chciałam tak łatwo się poddać.- nie mam niczego co by należało do Ciebie.
- Owszem masz- jednym spojrzeniem wytrącił mi torbę z rąk. Leżała na podłodze przy samym wyjściu z pokoju. Zwróciłam wzrok w stronę torby, zerknęłam na niego ukradkiem, udałam się w pościg. Mężczyzna wyprzedził mnie.
-Aeris prohibeant- mężczyzna wyfrunął w powietrze jak ręką przerzucić. Dobiegłam do torby, zdałam sobie sprawę, że w tej księdze jej coś ważnego. Wybiegłam z pomieszczenia na dwór. 
- Lock Unlock- zamknęłam drzwi machnięciem ręki z wypowiedzeniem tych słów. Teraz byłam w stanie uciec i pomyśleć nad wszystkim. 
- Wiedziałam, że będę biegać, po co brałam koturny?- powiedziałam sama do siebie wbiegając do domu.- Mamo wróciłam- krzyknęłam.- Halo! Jesteś? Tato!
Szukałam ich po całym domu, ale oni jakby zapadli się pod ziemię. Wzruszyłam ramionami, usiadłam przy blacie, wyjęłam książkę z torebki i zaczęłam szukać w niej czegoś, sama nie wiem czego. Trafiłam na ciekawy fragment, dotyczący trochę i mojego życia.
OD LAT PRÓBUJEMY WIEDŹMOM WYJAŚNIĆ, ŻE NIE MOGĄ MIEĆ POTOMKÓW. CHYBA, ŻE TYLKO JEDEN Z NICH JEST CZAROWNICĄ. W KAŻDYM RAZIE PRADAWNE PLEMNIE MÓWI, ŻE MAGIA NIE BIERZE SIĘ Z POWIETRZA, CO CZYNI KAŻDĄ CZAROWNICĘ WYJĄTKOWĄ. TO DAJE NAM POWÓD DO WYTĘPIENIA ICH.
Zamknęłam szybko książkę. Nie chciałam chyba czytać tego co jest napisane dalej. Spojrzałam na okładkę, no tak to by się zgadzało. Księga uczyła ludzi jak i młodych czarowników, którzy nie mają jeszcze rozwiniętych umiejętności, jak zabijać czarownice, jak je tropić. Nie rozumiałam ich toku myślenia. Nie wybierałam sobie przecież tego kim się urodzę. W każdym razie, rodzice mnie oszukiwali przez siedemnaście lat. Zadzwoniłam do Angie.
- Hej wredoto. Znalazłam coś ciekawego- zaśmiałam się.
- Słuchaj Cat, nie mogę teraz gadać- wyczuwałam napięcie w jej głosie.
- Co jest?- zdziwiłam się.
- Cat później pogadamy- miałam wrażenie, że zakończyła rozmowę, ale widocznie jakiś błąd nastąpił. Nie wiedziałam, że nasza rozmowa nadal trwa, tak więc słyszałam z kim i o czym rozmawiała. W pierwszym momencie nie skapnęłam się gdyż słyszałam głos kobiety i mężczyzny. Pobiegłam sprawdzić czy to nie moi rodzice, ale nie było nikogo w salonie (wejście było połączone od razu z salonem). Poszłam do kuchni zrobić sobie kawę, rozpoznałam w tym głosie Angie i po chwili Chris'a. Nie myślałam, że tak bardzo się lubili by przychodzić do siebie. Myślałam, że nie przepadali za sobą. W każdym razie z ciekawości podsłuchałam o czym mówili.

 *             *               *

- Co z tym zrobimy?- Angie szlochała siedząc na krześle w jadalni, Chris stał nad nią.
- Słuchaj, wiedziałem, że pora by to zakończyć, widocznie za późno o tym pomyślałem.
- To trzeci tydzień! Jak możesz myśleć, że za późno?!
- Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Bądź kobietą. 
- Teraz taki mądry?! Sam nalegałeś, zresztą ja z tym będę nie Ty- płakała.- Już zaczęło się układać pomiędzy mną a Alex'em. Jak się dowie, to już na 100% będzie z nami koniec- schowała twarz w dłonie.
- Nie myśl o tym słyszysz?- kucnął przy niej.- Wiem, zaszło to za daleko. Za długo zwlekaliśmy z końcem. Ale przyznaj, że to nas zbliżyło.
- Wiesz co?!- wydmuchała nos.
- Co mam Ci powiedzieć teraz? Że będziemy kochaną parą? Czy przyjaciółmi, żeby to zatuszować? 
- Nie chcę z Tobą być, chcę być z Alex'em. Jego kocham, ale zrozum, że... to będzie ze mną na zawsze.





- Chyba, żeby użyć zaklęcia- na jej twarzy pojawił się uśmiech.




- Co?! Nie możesz tego uśpić- zaczął Chris- Przecież to jest w pewnym sensie dar. Jak już to się stało to zachowujmy się jak dorośli.
- Ja i dorosłość- zrobiła coś jak na gif'ie poniżej.



*             *               *

Zrozumiałam to mało wiele dobrze. Angie zaszła w ciążę z Chris'em. Byłam aż tak głupia, żeby się w kimś takim zakochać. Rozłączyłam się i położyłam głowę na stole. Nie wiedziałam nawet kiedy, zasnęłam.
Obudziłam się po jakichś trzech godzinach dobrego twardego snu. Zobaczyłam, że w salonie była zbita doniczka z ulubionym kwiatem rodziców, ich zdjęcia zabrane, a ramki, w których były, pozbijane. 
Machnęłam ręką, szkło i kwiat znalazły się w śmietniku. Pobiegłam sprawdzić na górę czy zabrano coś mojego. Nie zauważyłam nic z braku prócz lalki, o której wspominałam parę rozdziałów wstecz. Lalka-totem ze szpilkami wbitymi w nią, na wzór Angie. 
Byłam w szoku, że podczas mojego snu ktoś mógł wyrządzić taką szkodę.


Nie powiem, było mi smutno. Bliskie osoby mnie zawiodły jak i zniknęły. Dopiero po mocnej kawie zaczęłam trzeźwo myśleć. Spojrzałam jeszcze raz w księgę " Łowców Czarownic"
- Od lat próbujemy wyjaśnić wiedźmom, że nie mogą mieć potomków- powiedziałam na głos czytając.- Skoro nie mogą mieć, to czemu Angie zaszła w ciąże z Chris'em!? Oboje są czarownicami.
Znalazłam kolejny fragment, który również mnie zainteresował.
JEST JEDNAK SPOSÓB, JEDNO ROZWIĄZANIE NA TO BY WIEDŹMA MOGŁA MIEĆ POTOMKÓW. JEST TO JEDNAK SUROWO KARANE PRZEZ RADĘ ŁOWCÓW. WIEDŹMA MOŻE ZAJŚĆ W CIĄŻĘ Z ŁOWCĄ. OBOWIĄZKIEM ŁOWCY JEST ZABIĆ WIEDŹMĘ, A POTOMKA WYCHOWAĆ NA ŁOWCĘ. CO WIĘC DAJE I ODWROTNOŚĆ W WYPADKU GDYBY ŁOWCĄ BYŁA KOBIETA A WIEDŹMĄ MĘŻCZYZNA.
Teraz już zupełnie nie wiedziałam jak to możliwe. Czyżby Chris był łowcą? A może Angie? W każdym razie... stwierdziłam, że muszę się od nich odciąć. Wkrótce któreś z nich zrobiłoby mi lub moim bliskim krzywdę. Chciałam powiedzieć o tym Alex'owi, Will'owi i Melody, ale pomyślałam, że dobrym wyjściem jest ich szantażować w razie czego. Właśnie... przecież Chris nie czarował jeszcze przy mnie ani przy innych z naszej ekipy. Czyżby jednak Chris był naszym śmierciodawcą? A może Angie o tym wiedziała i współpracuje z nimi? Musiałam się tego dowiedzieć. Co los przyniósł mi w niespodziance... nikt by się nie spodziewał. Coś co wręcz ścięło mnie z nóg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz