niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 22. Dla Uli.

ROZDZIAŁ W CAŁOŚCI POŚWIĘCONY JEST MOJEJ PRZYJACIÓŁCE, NAJLEPSZEJ JAKĄ MOGŁABYM MIEĆ, ULI. TAK WIĘC KOCHANIE, TO DLA CIEBIE. <3

_________________________________________________________________

Lekcje się skończyły, bynajmniej nie dla mnie. Nadal nie wiedziałam gdzie Melody. Dla niej te lekcje mogły się skończyć parę godzin temu. Już nawet nie biegłam, nie miałam sił, przeszłam całą szkołę, pare pomieszczeń było zamkniętych, ale to norma, gdyż tam przebywa   woźny i inni. Czasem przez myśli przechodził mi pokój dyrektorki, ale kto normalny poszedłby sprawdzić czy w gabinecie najważniejszej osoby w szkole, nie leży martwa przyjaciółka. Telefon zadzwonił w mojej torebce, przystałam i zamknęłam oczy w duchu martwiąc się, że wiadomość jest od mojej prześladowczyni.

,, Woźny niewinny, a jednak winny. Masz dwie godziny. Później wróci i będzie po Melody. K "

A wiec to jednak woźny. Pobiegłam do jednego z gabinetu woźnego. Oczywiście było zamknięte. 

- Lock Unlock- drzwi otworzyły się z niemałym hukiem. 

- Mel!- wbiegłam, ale było zbyt ciemno by coś zobaczyć. Światło się zapaliło, ujrzałam osobę siedzącą na krześle z założoną nogą na nogę. 

- Mnie szukałaś?

- Emmm- zająknęłam się.- Mel?- była bez śladu... śmierci. Ale widziałam krew.

- Ktoś mnie tu zamknął, cieszę si, że jesteś.

Przytuliłam ją, ale tylko po to by sprawdzić czy na jej głowie nie ma śladu rany czy blizny po upadku. Widocznie przejrzała moje intencje.

- To nie była moja krew- wyszłyśmy ze schowka.

- A więc?

Dziewczyna z trudem mi odpowiedziała, zmusiłam ją tym, że zabiorę jej całe kakao z domu.

- A.... A....Angie- wydusiła z siebie.

- Kogo? Angie?! Przecież widziałam ją jak szła, wychodziła z łazienki z... Chris'em.

- Zdolność szybkiego leczenia się... cała An.

- Ale.. Ty jej to zrobiłaś?

- Właściwie.. to wyglądało zupełnie inaczej. Niby upadłam na podłogę i fakt uderzyłam się w głowę, ale zaamortyzowałam swój upadek. Ale przy tym... kopnęłam Angie w brzuch, w sensie... jak spadałam, widocznie ta krew to... ona musiała ją zwymiotować.

- Uhh, to dla mnie za dużo... Słuchaj, biegnę do domu. Powinnam być w domu trzy godziny temu. W końcu jutro koniec roku szkolnego. Trzeba się przygotować na wakacje.

- To już jutro? Wow, jestem baaardzo poinformowana. 

- Wzór uczennica. Same szóstki... nie dziwię się, że nie spieszysz się na wakacje- uśmiechnęłam się,

- Dobra, też spadam- pożegnała się i pobiegła do domu, zrobiłam to samo.

Weszłam do domu sapiąc gdyż zmęczyłam się biegiem. Jak to u mnie w naturze, rzuciłabym się na łóżko, ale nie było mi to pisane tego dnia. Na kanapie siedziała dziewczyna pijąc kawę i oglądając telewizję.

- Ula?- otworzyłam usta w zdziwieniu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz