wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 20. Coś wyjątkowego.

Angie obudziła się, spojrzała na lewo od siebie, zobaczyła Chris'a, jeszcze śpiącego. Zajrzała pod kołdrę, byli nago. Wystraszyła się i dopiero teraz doszło do niej co się wczorajszego wieczora stało. Cicho wstała, zakryła się ręcznikiem, pobiegła do łazienki. W korytarzu zobaczyła rozbitą butelkę od wina i czerwoną plamę.

- Co? Ktoś tu był?- zupełnie nie pamiętała wczorajszej nocy.

Gdy ubrała się w: http://www.polyvore.com/cgi/set?id=89731948&.locale=pl posprzątała wszystko po dniu wczorajszym i obudziła Chris'a, który sam dobrze nie wiedział co się dzieje.

- Co?! Angie?- otrzeźwiał.- Co ja robię... w Twojej sypialni?

- Chciałabym to samo wiedzieć, obudziłam się obok Ciebie nago...

- O mój kochany Boże. Angie... my

- Proszę nie kończ, ktoś tu był i nas widział...

Pogrążyli się w myślach zastanawiając się co i jak. Dlaczego to się stało.

* * *

- Alex, to nie może być prawda- krzyczałam z łazienki gdyż byłam pod prysznicem.- Jesteś pewien, że ją widziałeś?

- Tak, widziałem ją, zgadnij z kim.

- Z Chris'em- śmiałam się.

- Ktoś Ci mówił o tym już? Tak z Chris'em.

Mój śmiech ucichł, stałam jak wryta, a strumienie wody zalewały moją twarz maskując łzy. Nic już nie mówiłam, wyszłam spod prysznica, owinęłam ręcznikiem siebie i włosy. Przycisnęłam "tajemniczy" przycisk w mojej łazience, który otwierał garderobę.
Przebrałam się w: http://www.polyvore.com/cgi/set?id=82413203 i wyszłam, cicho usiadłam przy nim i poklepałam po ramieniu.

- Słuchaj. Mnie i Chris'a nic nie łączyło, to tylko taka moja wyobraźnia, ale... kiedy rozstałeś się z Angie... czułeś jakiś ból, smutek?

- Sam nie wiem, dawno to było, teraz kiedy odpoczęliśmy od siebie, znów zacząłem coś do niej czuć, a ona... sama do mnie dzwoniła i pytała czy może byśmy gdzieś do kina nie poszli. Zgodziłem się, ale ona odwołała to w ostatniej chwili. Pomyślałem, że się coś stało i pójdę do niej, wtedy... 

Przytuliła go czując, że tak muszę zrobić, wiedziałam dobrze, że nie jest na to moment, gdyż prawdopodobnie ma uraz do kobiet.

- Chodź do szkoły- nie wiedziałam co powiedzieć w tej chwili więc wyskoczyłam z tak głupim tekstem. - Dziś spotkamy się, WSZYSCY, obgadamy to co się stało i razem z Will'em i Melody, bez Angie i Chris'a, pomyślimy co z nimi zrobić.

- Ale co Ty chcesz zrobić? Angie za tydzień kończy 18 lat, jest dorosła, więc nie widzę powodu wyciągać wobec niej konsekwencje czynu. Skoro uważa, że jest taka dorosła, to niech zajmie się tym co się stało. 

- Chcesz ją z tym zostawić?

- Nie zależy mi już na niej, znowu zrobiła coś... co mnie zabolało. Nie widzę sensu. 

- Myślę, że najlepiej odciąć ich od nas na jakiś czas. Niech przemyślą wszystko, zobaczą, że bez nas nic nie zrobią.

- Czy Ty za wszelką cenę szukasz zemsty?! Mówiłem Ci już... Daj spokój! Są dorośli, mieli prawo!

- Zraniła Cię!

- To jest tylko i wyłącznie jej i moja sprawa, nie wtrącaj się w to!- wyszedł trzaskając drzwiami.

Buchnęłam powietrzem w twarz, zrobiło mi się gorąco od tej wymiany zdań. W sumie, miał rację. Zadzwoniłam do Melody i opowiedziałam jej o wszystkim.

- Nie gadaj! Angie z nim? No, tego się nie spodziewałam. A jeszcze mu gadałam, że wybierze Alex'a- zaczęła się śmiać.

- To nie jest śmieszne- wzięłam torbę, klucze i wyszłam z domu rozmawiając z nią nadal.- Ona... jakby zrobiła co celowo. 

- Ale po co? Raniła by kogoś na kim jej serio zależało? Przecież to nie ma sensu.

- Może dla nich jakiś sens ma- szłam uliczką, spotkałam Chris'a.- O Boże, on idzie w moją stronę. 

- Pff, miń go. Ja to bym mu zawaliła z kiła basketball'owego ale... może kiedyś dorośnie i będzie chciał mieć dzieci z Angie, to wiesz.. niech sobie je ma, po co by mieli mu jądro wycinać.

- Mel.. nie obrzydzaj mnie, nie chcę gadać na temat jego genitalii- zaśmiałam się.- Gdzie jesteś?

- Odwróć się.

Odwróciłam się, nie było nikogo, znowu dałam się na to nabrać, wywróciłam oczami i odwróciłam się w stronę, gdzie szłam przed chwilą.

- Buu!- powiedziała cicho Mel stojąc przede mną i śmiejąc się z mojej reakcji

- Jak Ty to robisz?- zaśmiałam się, trzymałam dłoń na klatce piersiowej, wystraszyłam się.

Chris obczajał nas wzrokiem, przysiadł na ławce tak jakby coś mu się stało.

- Ej patrz. Kogoś wyrzuty sumienia wzięły? Skąd on nie ma takiego czegoś- uśmiechnęła się Mel otwierając ogromną torbę podróżną.

- Po co Ci taka duża torba, jedziesz gdzieś?

- Nie- parsknęła śmiechem.- mam ją do innych celów- spoważniała i wyjęła kij, kiedy zbliżaliśmy się do ławki gdzie siedział, Mel zaczęła dziwnie bawić się kijem, spoglądała co chwilę na chłopaka, jakby chciała mu pokazać, że jeden zły ruch, a przedmiot znajdzie się w jego kroczu. 

Dzwonek mojego telefonu wybił mnie ze skupienia na drodze, przystałam by zobaczyć od kogo dostałam wiadomość. Numer był podpisany jako "nieznany" a wiadomość brzmiała: ,, Ktoś chyba lubi być ciągle upokarzanym, mimo, że prawda boli. -K"
  
Przełknęłam ślinę wpatrując się w wyświetlacz komórki. Chris też zauważył, że coś nie tak, podszedł do mnie.

- Coś nie tak?

- Nie mów do niej!- podbiegła nagle Mel i złapała kij w taką pozycję jakby chciała mu zaraz nim przywalić.- Cat, okey?

- Nie... znaczy... Tak, jasne-uśmiechnęłam się sztucznie i ruszyłam w stronę szkoły.

- Jeden zły ruch...- blondynka zamachnęła kijem, tak jakby chciała chłopaka uderzyć, ale tego nie zrobiła. Pokazała mu znak, że go obserwuje i podbiegła do mnie. Razem przekroczyłyśmy próg szkoły.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz